|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Victorjos P kard de Zepp
Gość zagraniczny
Dołączył: 15 Lut 2010
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: PK Rotria
|
Wysłany: Pią 3:37, 19 Lut 2010 Temat postu: Rozważanie o Krzyżu |
|
|
Jakiś czas temu moja relana parafia gościła Krzyż, który sługa Boży Jan Paweł II trzymał w ręcach podczas swej ostatniej, wielkopiątkowej Drogi Krzyżowej, na osiem dni przed śmiercią.
Stał wystawiony na stoliku w prezbiterium, na dodatkowej drewnianej podstawce, pomiędzy dwoma palącymi się świecami. Stał Krzyż, a z tego Krzyża patrzył na ludzi Jezus. Patrzył, ale jego wzrok był wtedy wyjątkowo smutny. Smutny bo był daleko od nich. Nikt nie chce cierpieć sam, on też. W Wielki Piątek nie był sam, przy jego Krzyżu stały Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. A dziś? Czemu dziś wolimy krzyż tylko oglądać, wolimy by pozostał tylko symbolem. Jezus nie potrzebuje naszego współczucia i podziwu, on potrzebuję byśmy jak Szymon Cyrenejczyk pomogli nieść mu Krzyż, by jak owe niewiasty towarzyszyć mu przez całą mękę, jak Weronika otrzeć mu twarz z potu. On napewno zostawi swe odbicie.
Naoczny świadek wspomnianej wcześniej Drogi Krzyżowej papieża Polaka mówił że to nie papież trzymał Krzyż, lecz to Krzyż dźwigał papieża. Nas także Krzyż może podźwignąć gdy będziemy tego potrzebowali, ale musimy o nim pamiętać na codzień i codziennie brać Go na swoje ramiona.
Choć byśmy przemierzyli wszystkie glaktyki wszechświata, tam bram nieba nie znajdziemy, bo bramy nieba są tu na Ziemi - w Krzyżu.
[link widoczny dla zalogowanych]
ks. Pablo de Larest
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Juan Samir
Obywatel
Dołączył: 02 Lip 2009
Posty: 2242
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Vetograd (Nowal)
|
Wysłany: Pią 15:20, 19 Lut 2010 Temat postu: |
|
|
Osobiście interpretując nauki KK (KR) w krzyżu raczej widziałbym symbol-metaforę, co z resztą często się podkreśla.
Co do cierpienia - nikt nie chce być sam, w chwilach upokorzenia, słabości, czy upadku. Po to zdobywamy "przyjaźnie", by zabezpieczyły nas one przed takimi sytuacjami. Niemniej jednak, nie zawsze ktoś może nam pomóc. Nie zawsze ktoś ma na tyle siły i doświadczenia, by włączyć się w nasze problemy. Nie można więc nikogo za to ganić - rzecz jasna, gdy jasno przedstawi nam swoją sytuację.
poza tym, w czasach obecnych panuje moda na indywidualizm. Trendy i moda lansują takie, a nie inne sposoby bycia. Dlatego też wrócą z czasem demony przeszłości - wróci wojna, wróci zniewolenie. Niestety, taka jest kolej rzeczy. Taki świat sie kreuje.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|