Marcel Hans
Mieszkaniec
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:34, 09 Lis 2009 Temat postu: Świat Niepewny odc.1 |
|
|
Świat Niepewny to serial, który został już wyemitowany w Królestwie Surmeńskim oraz w Rzeczpospolitej Trizondalu i Sclavinii. Jest to fikcja jednak umieszczona w v-świecie.
***
Wstęp:
Tyle ostatnio było rozmów o serialu postanowiłem się więc zabrać do pisania. Nie za bardzo może umiem, dlatego tutaj zamieszczam pierwszy odcinek serialu, który opowiada o Wilhelmie Gernie - ambasadorze Trizondalu, który w niepewnych czasach, gdy wojna miała wybuchnąć został oddelegowany na placówkę w Nowej Menii (Surmenia). Podczas tego pobytu spotka go wiele przygód. Życzę miłej lektury! Proszę o komentarze!
Dzień 1 - Początek drogi ku nieznanemu
"Weź parasolkę koniecznie!" - krzyczała moja kochana żona Edit, gdy ja tymczasem grzebałem w szafie, w poszukiwaniu ubrań. Przez myśl przeszło mi "a na cholerę mi ten parasol jak w Nowej Menii jest po 38 stopni gorąca". Na szczęście moja głowa pracowała szybciej niż język i tego nie wypowiedziałem. Spojrzałem na zegarek: już 11:00, jeszcze tylko godzina w moim kochanym domu w Meridzie, pięknej i słonecznej Meridzie. Poszedłem do kuchni, napiłem się jeszcze kawy z żoną, dzieci w szkole. Byłem zły i nieszczęśliwy, że je tam wysłałem. Eh, a mogłem im przybić tą zakichaną pieczątkę na usprawiedliwieniu. Trudno już, spojrzałem w mętną, beżową kawę w mojej filiżance. Żona oczywiście mnie pocieszała: "Wilhelm wszystko będzie dobrze, nie martw się!". Włączyłem radio, może niepotrzebnie. Akurat były wiadomości, spiker mówił "dziś o godzinie 8 rano doszło do strzałów na granicy surmeńsko-monderyjskiej, sprawcy niewykryci", ta wiadomość tylko mnie przestraszyła. Słuchałem dalej, tym razem trochę o pogodzie, nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Spojrzałem, dopiero 11:30. "Ciekawe kto to" - pomyślałem. Otworzyłem, 4 żandarmi - moja ochrona. Zapytałem :
- O co chodzi? Zegarka nie macie?
- Mamy panie ambasadorze! Melduję, że kazano nam przyjść specjalnie wcześniej! W urzędzie miasta czeka na nas rządowy posłaniec!
- No co ja z wami mam! Idźcie już, zaraz zejdę z bagażami - wydałem polecenie, jakbym był ich przełożonym
- Tak jest! - odkrzyknęli
Oj, jak ja takiego czegoś nie cierpię. Pożegnałem się z żoną i wziąłem walizkę oraz mniejszą torbę na ubrania. Zszedłem na ulicę, włożyłem wszystko do auta. Zapaliłem papierosa, bo tutaj Edit na pewno nie zobaczy. "Oh, jak ja uwielbiam papierosy marki Tri-Fajer - tylko Bóg jeden wie czy je jeszcze zapalę " - pomyślałem. Po 20 minutach drogi byliśmy w urzędzie miasta. Posłaniec przekazał mi krótkie informacje, że mam uważać i nigdzie nie ruszać się bez żandarmów. Przytaknąłem mu, ale myślami byłem jeszcze w moim cudownym domku.
Wyruszyliśmy w drogę na lotnisko. Oczywiście z Meridy nie ma bezpośredniego samolotu do Nowej Menii to też musiałem lecieć do stolicy Monderii. Po około 3 godzinach lotu stanąłem na monderyskiej ziemi. Pogoda była faktycznie deszczowa, żałowałem wtedy iż nie wziąłem parasola tak jak doradzała moja żona. Zanim doszedłem do drzwi wejściowych na terminal podbiegło do mnie i moich żandarmów 8 monderyskich policjantów z tzw. Landsdienste (służba krajowa) poprosiło o dokumenty, gdy im pokazałem natychmiast zakuli nas w kajdanki. Mój strach był wtedy przeogromny, cały się trząsłem. Nigdy chyba nie zapomnę tego momentu, gdy jeden z nich podniósł na nas broń i chciał rozstrzelać, jednak ich dowódca rozkazał się na razie wstrzymać. Na lotnisku pozwolono mi wykonać jeden telefon do Trizopolis, do Ministra Spraw Zagranicznych:
- Halo - zabrzmiał głos w słuchawce, znudzony i niechętny do kolejnej rozmowy
- Halo! Tu Wilhelm Gern, potrzebuję pomocy! Aresztowali mnie i moch żandarmów na lotnisku w Hansii, błagam pomóżcie nam! Oni nas chcą zabić - niestety po tych słowach połączenie zostało przerwane.
Landsdienste zaprowadzili nas do aresztu, który znajdował się na lotnisku, każdego z nas osadzono w osobnej celi.Po kilku godzinach przyszli po mnie dwaj funkcjonariusze, wyciągnęli z celi, oznajmili mi, iż mogę wyruszać w dalszą podróż, lecz bez moich żandarmów oraz bez bagaży. Wsiadają do samolotu, z mojego okna widziałem jak Landsdienste rozstrzeliwali moich przyjaciół i współpracowników na płycie tego przeklętego lotniska. Co przyniesie jutro, po wylądowaniu w Nowej Menii? To pytanie pozostało do końca dnia bez odpowiedziec,gdyż samolot leciał przez Austro-Węgry.
Post został pochwalony 0 razy
|
|