Marcel Hans
Mieszkaniec
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Śro 17:07, 16 Cze 2010 Temat postu: Ustrój a państwo |
|
|
Na łamach jednej z gazet Mikrosławii miałem okazję przeczytać artykuł o problemach tamtejszej, a dość mi bliskiej mikronacji z demokracją i porządkiem prawnym. Pod sam koniec tych przemyśleń autora stwierdza on wprost, że idea demokracji niczym niesrkępowanej poległa, przegrała przez lenistwo. Dość mnie to zaszokowało, gdyż znam autora i prowadziłem z nim kilka ciekawych dyskusji właśnie ideologicznych. Jednak oceniać to co się dzieje u niego w ojczyźnie, czy też co to napisał mogę także przez pryzmat własnej ojczyzny, którą po raz kolejny spotkał kryzys polityczny.
W Mikrosławii cała sprawa rozbiła się oto, że brakło chociażby chętnego na pokierowanie lokalnym samorządem i nie odbyły się wybory. W Rzeczpospolitej chodzi zaś o to, że mimo wymienionych z imia i nazwiska osób nie potrafią bądź nie chcą oni wywiązywać się ze swoich obowiązków, a lud boi się ich zrzucić z tronów. Przy czym ten sam lud jest sam sobie także częściowo winien przez swój brak zainteresowania dla wielu spraw.
Po kolei jednak. Mikrosławia to państwo demokracji bezpośredniej, gdzie właściwie zamiast ministerstw istnieją wspólne urzędy, gdzie każdy prowadzi swoją sprawę do końca (tak jak to rozumiem). Istnieje parlament oraz Skrijat jako jego przewodniczący i głowa państwa. Głos w głosowaniu posiada każdy obywatel, który chce głosować. Ten ustrój mimo mnogości swoich zalet ma jedną zasadniczą wadę, o której mówił mi wielokrotnie mój przyjaciel Adrian Trydencki - otóż jeśli wszyscy są za coś odpowiedzialni to właściwie może dojść do tego, że nikt nie będzie chciał powziąć odpowiedzialności. Tak też stało się i dziś, gdy nikt nie zgłosił się tam do wyborów.
A Rzeczpospolita to zaś państwo demokracji prezydenckiej, gdzie organy władzy z imienia i nazwiska przestały być z dnia na dzień aktywne. Porządek prawny i społeczny został zaniechany. W budowę państwa właśnie przez parlament, gdzie głos ma każdy obywatel (parlament jako organ demokracji bezpośredniej) angażuje się niewielka garstka ludzi, jednak to im należy zawdzięczać to co wciąż dziś istnieje reszta to tylko zbyteczne kłótnie i chora propaganda.
A więc mamy dwa państwa, których problemy są wręcz odwrotnie proporcjonalne! Gdy w Mikrosławii brakuje kogoś z imienia i nazwiska odpowiedzialnego co prowadzi do kryzysu, to w Rzeczpospolitej mimo kilku takich osób ustawionych w hierachii tylko parlament, który przeczy zasadom odpowiedzialności osobistej podejmuje jakiekolwiek działania zmierzające do naprawy i reformy państwa. I gdy to pierwsze państwo stoi na progu przyjęcia władzy jednostki nad ogółem, to to drugie stoin na progu zrzucenia tej władzy. Przy czym oczywiście droga do tego po obydwu stronach równie daleka.
Państwo wirtualne jako synonim wspólnoty wędruje od monarchii przez demokrację i demokrację bezpośrednią do nowego ustroju. Ustrój ten wcale nietrudny do stworzenia to ustrój wywarzenia. Gdy już jakaś mikronacja zrezygnuje z monarchii to zadaniem jej reformatorów i rewolucjonistów jest tak stworzyć władze aby się wzajemnie kontrolowały. Jednak najważniejsze jest to aby system odpowiedzialności opisany np. w RSIT połączyć odpowiednio z systemem demokracji powszechnej. Jest kilka sposobów na rozwiązanie tego problemu między innymi stworzenie kilku poziomów organów kolegialnych, tj. poziom pierwszy dla każdego obywatela, a np. II tylko dla wybranych przez tych I itd. Można także iść w drugą stronę i stworzyć powszechną demokrację jednocześnie tworząc urzędy jednoosobowe o podobnych kompetencji. Gdy organy demokratyczne zawiodą to pozostaną urzędy jednoosobowe lub w drogą stronę. Można także połączyć obydwa sposoby. W całej tej zabawej należy oczywiście uważać bardzo na proporcje żeby nie przedobrzyć.
Wraz z wytworzeniem się nowego ustroju w państwach demokratycznych zacznie się trend zapożyczania jego dobrych rozwiązań do innych ustrojów (tak jak np. w monarchii mamy parlament). Kryzys v-światowy, ten polityczny zostanie opanowany. Jednak zanim to nastąpi niektóre słabsze wspólnoty zatoną. Należy przypuszczać, że v-kryzys przerzedzi grono mikronacji słabych i średnich, a te silne osłabi. Jednak gdy znikną mniejsze państwa to ich obywatele albo zaczną na nowo je tworzyć, albo odejdą z v-świata albo trafią do innych państw. Może dojść do przemieszczenia wielkich mas ludzi. Jednak właśnie wraz z końcem kryzysu wyłonią się nowe silne mikronacje, które kryzys przetrwały i pokonały oraz oczywiście całkiem nowe mikronacje powstałe z różnych konsolidacji i wędrówek ludów, które zjednoczyły się w walce z kryzysem, jednak go do końca nie przyzwyciężyły, nie pokonały jego podstaw.
Receptą więc na wszystko na kryzysy polityczne jest zdolność samooczyszczenia z jednostek "Czarnych*", a samooczyszczenie to dokonane to przez "**Współtwórców" naszych państw, a co za tym idzie zdoloność do przeprowadzenia nowych reform i próby nowej drogi. A wygra ta wspólnota, która dokona tego najszybciej, a w jej szeregach będzie Czarnych najmniej.
*Czarni - grupa ludzi szkodzących mikronacji przez chęć rozwoju jedynie własnej kariery i dążęnie do tego za wszelką cenę, także po "trupach". Grupa ludzi sprzeciwiających się gwałtownym zmianą i twierdzących, że wszystko można zbudować na fundamentach starego, obecnego porządku kryzysowego. Rozwijają swoją karierę w sprzeczności z dobrem ogólnym wspólnoty.
** Współtwórcy - wszyscy mieszkańcy mikronacji, którzy ją aktywnie tworząc przez chociażby aktywność na forum, jednak tylko w działach dot. v-świata. Dążą do rozwoju wspólnoty, a przez to zawsze pozostają w sporze z Czarnymi. Rozwijają swoją karierę przez rozwój swojej wspólnoty.
Post został pochwalony 0 razy
|
|