Marcel Hans
Mieszkaniec
Dołączył: 07 Lis 2009
Posty: 432
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Pon 20:08, 07 Cze 2010 Temat postu: Zdradzony przyjaciel cz.2 |
|
|
-To było gdzieś we wrześniu – zaczyna swoją rozprawę Wahr - gdy poznałem Christiana, był młody, aktywny i miły.
- No ale jak? Mów że wprost i dokładnie – poganiał go Baj,
- Normalnie. Prowadziłem wywiad nt. lokalnych przestępstw względem państwa w tej cholernej demokracji. Tolkicz dawno temu na prowincji rozkład całą państwową firmę ze wszystkich komputerów. Później je sprzedał, jednak złapano go i skazano. Gdy przyszła zmiana klimatu politycznego wypuszczono wszystkich więźniów. Urzekł mnie sobą, niemal zauroczył. W oczach mimo wszystko miał zło, zło którego się bałem. Szybko jednak zaprzyjaźniliśmy i już po około miesiącu stanowiliśmy zgrany duet, gdzie to on uczył się ode mnie jak dobrze zachowywać się na szczytach władzy.
- A więc zaprzyjaźniłeś się z osobą, która zniszczyła ciebie, mnie i wiele tysięcy ludzi w tym kraju tak łatwo? A więc to od ciebie uczył się ten zbrodniarz? Ty go nauczyłeś niszczyć swoich wrogów politycznych i kłamania i tej strasznej propagandy – krzyknął z ogromnym poirytowaniem Baj. Trzeba pamiętać, że miał on dwie małe córeczki oraz żonę i ciężko chorą babkę, cała to jego rodzina, a nie widział jej od 5 lat, od 5 lat był na urlopie w sanatorium Przyjaźń....
W tej chwili do celi wszedł strażnik: „wychodzimy do lasu, ale już!” – krzyknął. Więźniowie przeszli z nim przez cały korytarz i wyszli w końcu na powierzchnię. Wahr musiał aż zakryć oczy rękoma, gdyż światło tak go raziło. Nie można mu się jedna dziwić od wczoraj nie widział światła, no poza tym nadawanym przez starą lampę. Co więcej obok Wahra robiło tak podobnie jeszcze ok. 100 więźniów – wszyscy oni mieli udać się do lasu. Tylko po co? – głowił się nasz bohater.
Szybko uzyskał odpowiedź. Gdzieś w środku lasu strażnicy wydali więźniom łopaty i kazali kopać, niedługo miano tam położyć nowe tory kolejowe – jako symbol rozwijającej polityki prezydenta Tolkicza i jego ekipy. W tym czasie na różnych odcinkach tej międzynarodowej trasy kopało ok. 150 tys. różnych więźniów. Co więcej trzeba dodać, że i w tej sprawie prezydent Tolkicz wstąpił w sojusz z tak nienawidzonymi państwami i wspólnie rozpoczęli oni budowę torów kolejowych przez wykorzystywanie siły swoich więźniów.
Mało kto jednak wie, ale więźniowie oficjalni w krajach wrogich Republice, w tych krajach nazwanych przez oficjalną propagandę zaściankiem v-świata, zarazem centrum biedy, zacofania i cenzury oraz głupoty mieli znacznie lepsze warunki bytowe, zaś kopanie odbywało się po 6 godzin dziennie, nie tak jak w wolnej i cudowniej Republice, gdzie nie ma więźniów po 16 godzin.
Podczas kopania rowów strażnicy kazali milczeć wszystkim więźniom, wydanie jakiegokolwiek głosu było równe ze śmiercią, wszystko właściwie poza kopaniem było z nią równe...
Jednak już na początku naszej opowieści następuje zwrot jej całkowity. Nagle o to Baj, współwięzień naszego bohatera rzucił łopatę i zaczął uciekać w stronę lasu krzycząc przy tym „Niech żyje wolność! Wolę umrzeć niż żyć w tym przeklętym kraju!” – po tych słowach padała salwa z karabinu karabinowego, Baj legł martwy na ziemi. Wahr mimo krótkiej znajomości podbiegł do ciała Baja i został postrzelony w ramię, chociaż chciał tylko sprawdzić, czy jego współkompan żyje. Baj oczywiście zmarł na miejscu, jego zwłoki spalono jeszcze tego samego dnia. Natomiast Wahr trafił do szpitala sanatoryjnego gdzie miał czekać na operację wyjęcia kuli z ramienia. Nic poważnego mu nie było.
Na sali, która w porównaniu z jego celą wyglądała niczym raj leżała kobieta, tak to dziwne, ale kapitan Lugner uznał, że zdrajcy bez względu na płeć mogą spać razem. Kobieta ta, to nie był byle kto, była to Anna Kraj. Nieprzypadkowo także trafiła na swój urlop do sanatorium. W Republice zajmowała się krytyką władzy wszystkich szczebli, wszystkich farb. Uznana była jako symbol wolności słowa przez wszystkich, jako lekarz stawiający diagnozę. Oczywiście tak długo do póki jej diagnoza nie była zbyt dużym zagrożeniem dla kręgów władzy. Z dnia na dzień zniknął z Republiki symbol wolności. Gdzie trafił? A jakże, do sanatorium Przyjaźń.
Do sali wszedł lekarz i wstrzyknął Wahrowi jakiś lek, stracił on całkowicie przytomność. Zaś pani Kraj została przewieziona do innej sali.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|